14-16. sierpnia 2022
Mam jeszcze kilka dni urlopu. Postanowiliśmy zobaczyć szkiery Sztokholmu od zewnętrznej, wschodniej strony. W tym celu musimy przejść prawie przez środek Sztokholmu. Płyniemy Årstaviken, przechodzimy tam pod trzema mostami zwodzonymi i przez śluzę Hammarby. To ostatnie jest bardzo trudne z powodu tłoku i silnego wiatru w komorze śluzy.
Po tych przejściach weszliśmy w główną zatokę Sztokholmu i obejrzeliśmy sobie panoramę Starego Miasta od strony morza. Ciekawe doświadczenie, ale trudne nautycznie z powodu olbrzymiego natężenia ruchu.
Potem płyniemy w kierunku południowej części szkierów Sztokholmu. Chcemy mianowicie sprawdzić, czy uda się wrócić do Nyköping zewnętrzną trasą poprzez okolice Nynäshamn. Główne dojście do Sztokholmu prowadzi koło wyspy Vaxholm, my jednak płyniemy przez przejścia Skurusundet i Bogensstaket. Są to bardzo wąskie przejścia, cały czas trzeba iść na silniku, miejscami trudno jest minąć się z łódką z przeciwka. Szlak nie jest dobrze oznaczony, wymaga ciągle napiętej uwagi. Zatem nie ma zdjęć z tego odcinka.
Po przejściu tych cieśnin mamy dosyć tłoku. Postanawiamy spędzić następne dni wśród wysp, bez zawijania do mariny, do momentu gdy będę musiał jednak dojeżdżać skądś do biura pod koniec tygodnia. Tymczasem mijamy mariny na wschodnim krańcu metropolii sztokholmskiej i wypływamy na nieco szersze wody, gdzie możemy pożeglować spokojniej.
Tymczasem jako cel dzisiejszego żeglowania wybraliśmy zatoczkę Tvättfattet na wyspie Agnö. Zatoczka oferuje bardzo wygodny i chroniony postój, jednak wejście do niej jest, według locji, dość trudne – cieśnina o głębokości niewiele większej niż nasze zanurzenie, w której środku znajduje się jeszcze kamień. Agnieszka idzie na dziób, aby ten kamień wypatrywać w przejrzystej wodzie, a ja prowadzę łódkę ”na półsprzęgle”, aby posuwać się jak najwolniej. Agnieszka w pewnym momencie wskazuje na lewo. Skręcam nieco na lewo. Agnieszka pokazuje mocniej na lewo. Skręcam trochę mocniej na lewo. Stajemy na kamieniu. Był na lewo od naszej trasy i właśnie na niego Agnieszka wskazywała.
Uszkodzenie kilu na kamieniach – widoczne po wyjeciu z wody.
Po krótkim zastanowieniu się robimy rzecz najprostszą – daję gazu wstecz i łódka schodzi z kamienia. Potem płyniemy nieco prawiej i bez dalszych przygód wchodzimy do zatoczki, rzucamy kotwicę z rufy i podajemy cumy i śledzie na ląd. Nurkuję koło łódki aby sprawdzić uszkodzenie kadłuba pod wodą, na obłej części kadłuba nie ma nic. Wieczorem mamy zatoczkę sami dla siebie, obchodzimy ją lądem dookoła.
Następnego dnia, w poniedziałek 15. Sierpnia, wychodząc z zatoczki mamy trochę stresu, czy też starczy nam wody pod kilem, ale wszystko udaje się.
Żeglujemy sobie wśród wysepek bez specjalnego celu. Chcemy po prostu poznać, jak tu się żegluje. Na wieczór wynajdujemy sobie następną zatoczkę – tym razem na wyspie Stora Husaren. Znanym sposobem zatrzymujemy się – kotwica z rufy, dwie dziobowe cumy na śledzie. Jednak wkrótce wiatr zmienia się, zatoczka okazuje się być otwarta na zafalowanie, które wyrywa nam śledzie.
Wychodzimy z tej zatoczki, szukamy na mapie i w locji następnej. Znajdujemy obiecujące miejsce na wysepce Lilla Husaren i udajemy się tam. Niestety, w wybranej przez nas zatoczce kotwiczy już na środku jakiś jacht, utrudniając dojście do dogodnych miejsc przy brzegu. A nawet ich zidentyfikowanie! Mylimy cyple i zamiast w dogodne miejsce z dnem schdzącym stromo trafiamy z wielkim hukiem w przybrzeżny podwodny kamień.
Uszkodzenia kilu z przodu – widoczne na jesieni
Rezygnujemy z Huzarów i płyniemy w zapadającym zmierzchu do zupełnie innej zatoczki, gdzie według locji jest bardzo dużo zawsze chronionych miejsc do stanięcia przy brzegu. Już w ciemnościach wchodzimy do Napoleonviken na wyspie Agnö – po drugiej stronie tej samej wyspy, przy której staliśmy wczoraj. Bez problemów cumujemy i spokojnie spędzamy noc.
Leave a Reply