16.- 20. sierpnia 2022
Wysypiamy się porządnie w spokojnej zatoce Napoleonviken. Dzień zaczynamy kąpielą i pływaniem po zatoczce.
Potem płyniemy do Sztokholmu. We czwartek i w piątek muszę być w biurze. Chcemy tym razem jednak stać w jakimś porcie po tej, wschodniej stronie miasta, aby nie przepływać już więcej przez wąskie przejścia. Wybieramy marinę Sztokholmskiego Królewskiego Klubu Żeglarskiego (SKKK) w Saltsjöbaden, skąd kursuje pociąg do centrum.
Przelot pomiędzy Napoleonviken a mariną prowadzi przez dość wąskie przejścia pomiędzy wyspami i płyciznami, są one dość dobrze oznaczone. Wiatr nam sprzyja, idziemy więc na żaglach, silnik pracuje jako rezerwa bezpieczeństwa. W ciągu dwóch godzin pokonujemy zaplanowaną na dziś trasę. Stres zaczyna się przy wchodzeniu do mariny. Jest ona dobrze chroniona przed falą, jednak wiatr hula po niej, a do tego tłok straszny. Łódki stoją nie tylko przy nabrzeżach, ale również przy bojach w basenie mariny, trzeba manewrować pomiędzy nimi, aby w ogóle zobaczyć miejsca do cumowania. Udaje nam się znaleźć odpowiednie miejsce, ale bokiem do wiatru. Wchodzimy zatem do boksu ze sporą prędkością i cumujemy szybko, aby wiatr nas nie przesunął na bok. Kończymy manewr zanim obsługa mariny, która zwykle pomaga przy cumowaniu, zdąży przybiec z kantorka.
Jelonek w miasteczku Saltsjöbaden
Stoimy w tej marinie do końca tygodnia, We czwartek i piątek dojeżdżam do biura pociągiem podmiejskim. W weekend musimy żeglować spowrotem do Nyköping. Prognoza pogody nie jest pomyślna, wiatr powyżej szóstki z południowych kierunków, zatem nam w nos.
Mikolaj na konferencji pracowej. Widok na jezioro Mälaren w Sztokholmie.
Leave a Reply